środa, 27 sierpnia 2014

Bezpieczeństwo i niewinność...?

Skąd się bierze poczucie bezpieczeństwa? A skąd niewinności?
Dzisiaj okrężną drogą...Następnym razem będzie dosłownie, a może bardziej dosadnie ;)

Za Mateuszem Grzesiakiem powtórzę: (cyt.)"Szczęście to robić coś w czym jest się kompetentnym. (...)Pisałem Wam wczoraj o skrzywionych przekonaniach Polaków w kontekście pieniędzy. Jest jeszcze jeden kontekst, w którym mamy pracę domową do zrobienia - to lekcja z dumy. Jak każda neokolonialna kultura, będąc kiedyś najechanymi przez inne kraje, skończyliśmy z niewidzialnym poczuciem gorszości i wypartą dumą. Mentalność katolicka, faworyzująca skromność i cierpienie, również dodała swoje. "Samochwała w kącie stała", "Dobrego chwalić nie trzeba bo się samo chwali", "Gań krótko, a chwal jeszcze krócej" to tylko kilka przykładów tworzących niechęć do opisywania pozytywnych faktów na swój temat. (...)
To jest sprawa ostatnich 200 lat. Nie wyobrażam sobie by Jan III Sobieski ratując Europę przed Turkami miał schemat "nie dam rady" a husaria miała kompleksy na punkcie swego pochodzenia. Ludzie którzy tworzyli unię polsko-litewską na pewno nie traktowali siebie w kategoriach wstydu i wypartej dumy. Ba, musieli mieć konkretne poczucie wartości które pozwalało im na bycie potęgą. (...)"

Jak pamiętam z w warsztatów z Darkiem Loga, podświadomość z ograniczeń można oczyścić chociażby poprzez Regresing, ale też medytację, afirmacje, energie, itp ;)
Zgadzam się, że nie wszystkim dane jest Oświecenie. Czy jednak do poprawy sytuacji potrzebne jest Oświecenie, czy wystarczy Przebudzenie i zobaczenie kim się jest naprawdę ?
Z wykładów Ewy Renaty Cyzman-Bany wiem, że "dopóki nie zostanie uzdrowiona relacja z ojcem nie ma mowy o jakimkolwiek Oświeceniu" , a za tym idą związki, szacunek, bogactwo, sukces...
Wychodzi na to, że praca, praca i jeszcze raz praca, ale NAD SOBĄ !!!
A dokładniej nad swoimi PRZEKONANIAMI, czy jak kto woli OGRANICZENIAMI, KODAMI, ITD...
Ostatnio bardzo popularny jest DWUPUNKT - doświadczyłam (słuchając wykładów Ani Kubicy).
 Zgodnie z tym co twierdził Budda, wynika, że "niektórzy nie mają predyspozycji", a przecież Karmę można oczyścić/wypalić. Hindusi uważają, że Karma jest albo zła i wtedy pracują nad sobą, albo dobra i wtedy ją błogosławią. Ci zaś, którzy uwierzyli Buddzie żyją w społeczeństwie kastowym...Uznali, że tak jest i koniec...
Nas też kościół tego uczy :" każdy niesie swój krzyż", itd , a ci, którzy w to wierzą nie widzą możliwości zmiany..., bo "Bóg tak chciał".
A co z założeniem, ze Jesteśmy częścią Boga, stworzeni na Jego wzór i podobieństwo? Co z założeniem, że jest w Nas Jego część?
Jeśli Bóg jest WSZECHMOCNY, a my jesteśmy Jego częścią, to znaczy, ze OD NAS  zależy to, jak wygląda nasze życie. Tylko prościej jest zrzucenie odpowiedzialności na czynniki zewnętrzne ("Bóg tak chciał", rodzice, szkoła, państwo, zły sąsiad, nieżyczliwy kolega z pracy i mnożyć mogłabym bez końca)
Gdyby tak  było, nikt nigdy nie wynalazłby (opracował) żadnej skutecznej metody oczyszczania podświadomości, bo nie miałyby one sensu :) 
Jestem przekonana, że każdy jest sam za siebie odpowiedzialny. Nasze dusze świadomie wybierają sobie rodziców, długo wcześniej zanim się narodzi nasze ciało fizyczne. Mamy "plan", który realizujemy w trakcie wcielenia, zgodnie z Intencjami, a każde kolejne życie będzie zależeć od "przepracowania Karmy" TU I TERAZ.
Trzeba też wziąć pod uwagę, jakie doświadczenia są potrzebne Duszy do jej rozwoju, bo może się okazać, że właśnie na to wcielenie "zaplanowała sobie" doświadczać biedy, niedostatku, ubóstwa... Lub pojawiła się w ludzkim ciele, by właśnie te relacje uzdrowić, by dowiedzieć się z czego taki stan wynika, wiec, "musi chcieć" ...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz